close
literaturarozmyślania

37% czytających

Co roku Biblioteka Narodowa publikuje raport czytelnictwa, z którego wynika, że po choć jedną książkę w ciągu roku sięga znacznie mniej niż połowa Polaków. Tyle statystyki. Jak jednak sytuacja prezentuje się w bibliotece, miejscu, gdzie Polacy znajdują się wśród czytających?

W 2018 roku czytanie przynajmniej jednej książki w ciągu roku zadeklarowało 37% respondentów.

Niewielką, właściwie osiedlową, bibliotekę w Gdańsku każdego dnia w ciągu dziesięciu godzin jej otwarcia – między 9.00 a 19.00 – odwiedza około 100-150 osób. Dzieci i młodzież przychodzą po lektury szkolne, najmłodsi po kolorowe książeczki z obrazkami, grupa średnia wiekowo i najstarsi głównie wypożyczają kryminały, powieści obyczajowe i romanse.

To, że zainteresowanie czytaniem książek nie rośnie, ma zapewne wiele przyczyn; należą do nich m.in. style życia i sposoby spędzania czasu wolnego, popularyzacja rozrywki cyfrowej, niewielkie przełożenie czytania książek w dorosłym życiu na powodzenie na rynku pracy, a także fakt, że za sprawą przemian w dziedzinie technologii komunikacji książki nie są dziś jedynym źródłem wiedzy i informacji.

– Proszę pani, a czy jest słownik niemiecko-polski? – pyta uczennica piątej klasy.

– A hasła na jaką literę potrzebujesz? – dopytuje bibliotekarka, spoglądając na kilkutomowy słownik polsko-niemiecki i niemiecko-polski.

– Nooo… Jeszcze nie wiem.

– A masz w domu dostęp do internetu?

– Mam.

– To nie musisz taszczyć tych cegieł. Łatwiej i szybciej znajdziesz sobie wszystko w internecie. Wyguglaj sobie translator.

Pomimo że największe tytuły gazet i czasopism mają już więcej prenumeratorów wydań cyfrowych niż papierowych, w bibliotece nadal są chętnie czytane. Wielu robi to regularnie, niemal każdego dnia. Jeden przychodzi codziennie, żeby poczytać „Gazetę Wyborczą” i „Przegląd Sportowy”. Inny pojawia się od czasu do czasu, jakby na kontrolę, żeby posprawdzać jakie są tytuły, a jakich już się nie zamawia i informować bibliotekarki o stanie w sąsiednich bibliotekach. Jeszcze inny przychodzi raz w tygodniu po archiwalne numery tygodników. Pewna pani zagląda co jakiś czas, wymienia aktualne ceny czasopism i tytuły, których nie kupiła, a później siada i nadrabia prasówkę. Jest też pan, który przychodzi tuż przed zamknięciem i stara się jak najbardziej przeciągać swoją wizytę. Na prośbę, by już kończył lekturę, odpowiada na przykład, uradowany jak dziecko, co właśnie ma okazję użyć nowego słowa, którego właśnie się nauczył:

– Bo to już by było molestowanie?

Można przypuszczać, że po ustaniu obowiązku szkolnego czytać książki będą ci, którzy nauczyli się to lubić.

Najliczniejszymi grupami czytających są nie tylko osoby starsze, ale też najmłodsze dzieci. Rodzice przychodzą ze swoimi pociechami lub sami i wychodzą ze stosami kolorowych kartonowych książeczek o dinozaurach, księżniczkach lub strażakach. Bywa, że maluchy tak bardzo „przykleją się” do wybranej pozycji, że nie chcą jej nawet na chwilę podać bibliotekarce, żeby ta mogła wczytać ją na konto.

– Takich książeczek to my potrzebujemy po trzy na jeden wieczór – opowiada jedna mama.

– Czy moglibyśmy ją wypożyczyć jeszcze raz? Synek tak polubił tę książkę, że chce, żeby ją czytać w kółko i w kółko – opowiada jeden tata.

– A może coś dla państwa? – proponuje bibliotekarka rodzicom.

– Nie! Ja czytam tylko dzieciom. Nie mam czasu na swoje książki – odpowiadają.

Nastolatkowie przychodzą głównie po lektury szkolne. Wśród nieco młodszych popularnością cieszy się fantastyka i powieści przygodowe.

– Mówię mu, żeby w końcu wziął się za lektury, ale nie. On tylko w kółko te głupoty czyta – żali się matka.

W 2018 roku wzrosło znaczenie zakupów książkowych. Oznacza to, że zmieniają się oczekiwania i nawyki czytelników – rośnie znaczenie nowości wydawniczych, a czytelnicy są w większym stopniu skłonni kupić interesujące ich książki zamiast czekać aż przeczytają je znajomi lub sięgać po starsze tytuły obecne w domowych księgozbiorach.

Lwia część czytelników kieruje się tylko w dwa miejsca – do wózka (na który odkładane są oddawane książki zanim wrócą z powrotem na swoje miejsce na półkach) i do regału z nowościami. Pytają o najnowsze książki Remigiusza Mroza, Katarzyny Bondy, czy najnowsze skandalizujące książki o księżach, politykach czy aktorach. Dopisują się w kolejki i są bardzo niezadowoleni, gdy okazuje się, że lista oczekujących jest już zbyt długa i nie mają możliwości zrobienia rezerwacji.

– Pani sprawdzi, czy są te książki – mówi starsza pani, podając wymiętą karteczkę z zapisanymi tytułami. Na tej samej kartce jest też lista zakupów.

Bibliotekarka wklepuje tytuł do katalogu internetowego.

– Książka jest zakupiona, ale jeszcze do nas nie dotarła.

– A można się zapisać?

– Proszę pani, póki nie mamy tej książki fizycznie, system komputerowy nam na to nie pozwala.

– To może pani zapisze na jakiejś karteczce?

– Nie, nie robimy czegoś takiego.

Czytelniczka jest wyraźnie niezadowolona.

– A te inne z listy?

– Oj, na ten tytuł jest niestety za długa kolejka. Proszę spróbować za jakiś czas.

– A ta trzecia?

– Jest wypożyczona. Zrobię dla pani rezerwację. Powinna wrócić… za jakieś dwa tygodnie. Czy coś innego dziś jeszcze dla pani?

– To ja poczekam. Do widzenia.

Posiadanie książek w domach nie jest powszechne, a duże księgozbiory domowe posiada bardzo wąska grupa ludzi. 35% respondentów w próbie ogólnopolskiej przyznało, że w ich domach nie ma żadnych książek lub są tylko podręczniki szkolne.

Niemal codziennie ktoś przynosi do biblioteki swoje książki. Czasem próbuje się nimi wykupić zamiast płacić karę za przetrzymanie książki, ale częściej po prostu chce się pozbyć tego, co zalega mu na półkach, co zostało po dorastających dzieciach czy po zmarłych członkach rodziny. Pół biedy, jeśli są to książki wydane w ciągu ostatnich miesięcy i przeczytane może raz. Takie można dodać do księgozbioru lub podmienić za podniszczony egzemplarz. Znacznie gorzej, kiedy ktoś przynosi kartony lub reklamówki starych, zawilgotniałych książek wytarganych ze strychu czy piwnicy. Dla tych książek jest tylko jedno przeznaczenie: przemiał na makulaturę.

– Proszę pani, ale ja nie mam z tym co zrobić. No przecież to dobre książki jeszcze są. Latami zbieraliśmy te encyklopedie. Przecież to tak trudno kiedyś było zdobyć.

– Niestety, nie możemy przyjąć tych książek. Nikt się już nimi nie interesuje.

Książki czytamy głównie w domu, kiedy nic nam w tym nie przeszkadza. Osoby nieczytające książek tłumaczą swoją postawę brakiem czasu.

Znaczna część czytelników przychodzi do biblioteki raz na miesiąc, kiedy nadchodzi termin zwrotu książki. Przekroczenie tego terminu oznacza karę pieniężną. Nie brakuje jednak takich, którzy przychodzą od razu, gdy tylko skończą czytać którąkolwiek z wypożyczonych pozycji i wychodzą z kolejnymi lekturami. Ale nawet takie osoby robią sobie czytelnicze przerwy.

­– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo wyjeżdżam do sanatorium.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo przyjeżdża córka.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo idę do szpitala.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo jest ciepło i trzeba porobić na działce.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo idą święta i trzeba już przygotować coś w domu.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo mam egzaminy.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo jestem w trakcie przeprowadzki.

– Proszę pani, dziś tylko oddaję, bo ostatnio coś nie mam głowy do czytania.

Wybór książki do czytania zależy od indywidualnych potrzeb, dlatego najlepsze rekomendacje pochodzą od bliskich i od osób o podobnych zainteresowaniach.

Nie brakuje czytelników, którzy prowadzą spisy przeczytanych książek, notują sobie też książki danych autorów, które chcą jeszcze przeczytać. Bywa, że robią to w specjalnych zeszycikach, znacznie częściej w plikach luźnych kartek. Ci czytelnicy doskonale wiedzą po jakie dokładnie książki przychodzą do biblioteki. Sami idą do konkretnych półek lub proszą o wyszukanie danych pozycji w katalogu. Problem pojawia się, kiedy jakiegoś elementu informacji brakuje. I niekoniecznie musi chodzić o pomoc w odszukaniu książki w niebieskiej okładce.

– Koleżanka polecała mi taką jedną książkę. Syn. Podobno jest bardzo dobra.

– Katalog wyświetla mi 1019 książek z tym hasłem w tytule. Czy pamięta pani może autora?

– Niestety nie…

W miejscu blisko domu łatwo spotkać znajomych. Kiedy sąsiadka spotyka sąsiadkę w bibliotece, dialog zazwyczaj jest krótki i wygląda następująco:

– Co oddajesz?

– A ta jest bardzo dobra.

– To ja ją wezmę.

Najstarsi respondenci większą wagę przywiązują do opinii bibliotekarzy i księgarzy.

Starsza czytelniczka podaje książki do zwrotu, bibliotekarka zdejmuje je z konta. Starsza czytelniczka jednak nadal nie odchodzi od lady, uśmiecha się niezręcznie.

– Tak? – pyta bibliotekarka.

– A może pani mi coś znaleźć?

– Na co by pani miała ochotę?

– Nie wiem, coś dobrego. Takiego z życia wziętego, ale żeby to się czytało jednym tchem. 

– A co pani ostatnio dobrego czytała?

– A wie pani, ja tyle tego czytam, że nic nie pamiętam. Panie mi zawsze coś dobrego wybierają. Ja to nie umiem szukać…

W tekście wykorzystano fragmenty raportu Stan czytelnictwa w Polsce w 2018 roku. Wstępne wyniki opublikowanego przez Bibliotekę Narodową.

Tags : bibliotekabrudnopisjak pozbyć się książekksiążkiraport czytelnictwa 2018stan czytelnictwa w Polsce
Marta Porwich

The author Marta Porwich

Leave a Response