Paryż jest i był miejscem zamieszkania wielu wybitnych ludzi. Tu też można zobaczyć miejsca ich ostatniego spoczynku. Paryskie cmentarze warto odwiedzić nie tylko dla upamiętnienia zmarłych, ale też po to, by nacieszyć oczy fantazyjnymi nagrobkami. Albo żeby napić się przy grobie idola!
Cmentarz Montmartre
W dzielnicy Montmartre żyli artyści i na tutejszym cmentarzu wielu z nich spoczywa, m.in. Edgar Degas, Émile Zola, Alexander Dumas. Polaków na pewno najbardziej zainteresuje miejsce spoczynku Juliusza Słowackiego. Przyznam, że pierwszy raz spotkałam się z tym, by na grób rzucać monety jak do fontanny.
Widziałam kilka cmentarzy z pięknymi nagrobkami, ale cmentarz na Montmarte jest pod tym kątem zdecydowanie najciekawszy. Obok nagrobków ozdobionych tradycyjnie – wizerunkami zmarłych, krzyżami, aniołami, itp. jest mnóstwo dekoracji zdecydowanie oryginalniejszych. Instrumenty, palety malarskie i pędzle, książki, błazen, bezgłowy nagi tułów (z pośladkami i genitaliami), a nawet Sfinks (tuż obok Jezusa, bo czemu nie!).
Co się wydarzyło przy grobie Jima Morrisona…
Głównym celem mojej wizyty na cmentarzu Père Lachaise był grób Jima Morrisona. Na tym samym cmentarzu spoczywają też m.in. Maria Callas, Oscar Wilde, Marcel Proust czy Édith Piaf, ale do nich nie udało mi się dotrzeć, choć miałam taki plan…
Przy wejściu na cmentarz znajduje się mapa z zaznaczonymi lokalizacjami grobów najsławniejszych postaci. Dotarcie do grobu Morrisona nie było jednak takie łatwe, bo punkt oznaczony na mapie znajdował się na dość sporym obszarze, a poszczególne alejki są rozlokowane dość chaotycznie (w porównaniu choćby z geometrycznym rozlokowaniem rozplanowaniem cmentarza na Montmartre). Nie byłam jednak jedyną szukającą Morrisona. Te osoby łatwo było rozpoznać, choćby po koszulce zespołu The Doors.
Nie było możliwości podejścia blisko grobu, ponieważ jest otoczony płotem. Obok jest też drzewo owinięte bambusową matą i „ozdobione” wyżutymi gumami do żucia. Czytałam, że ogrodzenie było konieczne, ponieważ fani regularnie zostawiali na grobie puste butelki, pety i siali ogólne zniszczenie. I rzeczywiście, panuje tam bardzo imprezowa atmosfera. Można by w tym momencie pomstować na „głupie dzieciaki”. Ale rozpiętość wiekowa odwiedzających jest tam spora. Wspomniany mężczyzna w koszulce The Doors miał pięćdziesiąt trzy lata, czego dowiedziałam się, kiedy poruszona opowiadałam o tym, że mam dwadzieścia siedem lat i dlatego tak szczególne jest dla mnie to, że odwiedzam ten grób właśnie teraz (w tym wieku Jim Morrison zmarł). Przyszła też kobieta na oko po siedemdziesiątce, która zapytała, czy ktoś ma internet w telefonie. Kiedy zapytałam o co chodzi, odpowiedziała, że chciałaby, żeby ktoś włączył muzykę The Doors!
Usiadłam pod drzewem z notatnikiem, z włączoną muzyką i kupionym specjalnie na tę okazję winem. W tym momencie obok usłyszałam brzdęk butelki. Wychyliłam się, zobaczyłam dziewczynę w warkoczykach i zapytałam: Grave party? Wymieniłyśmy się butelkami i tak zaczęła się impreza na cmentarzu. Do mnie i mojej nowej znajomej Olgi z Łotwy dołączył jeszcze Włoch Paolo. Piliśmy, rozmawialiśmy o muzyce… Czy może być lepszy sposób na uczczenie pamięci o jednej z największych gwiazd rocka w historii?
Na cmentarz Montparnasse dotarłam w ostatni dzień swojego pobytu w Paryżu. W szczególności zależało mi na odwiedzeniu grobu Susan Sontag. Są tu też pochowani m.in. Charles Baudelaire, Simone de Beauvoir, Emil Cioran… Niestety mogłam tylko przespacerować się wzdłuż ogrodzenia, bo zastałam zamkniętą bramę i tabliczkę z taką informacją:
Nice article, considering visiting a grave at this point…
Thank you, Ângelo! 🙂